Fot. 1
Fot. 1
Martynka Martynka
13029
BLOG

CZY W SMOLEŃSKU ROSNĄ BAOBABY?

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 136

 

 

Każdy z nas słyszał o pewnym egzotycznym gatunku drzewa, który jest spotykany głównie w Afryce oraz Australii, a który, jak sądzę rośnie sobie dotąd niezidentyfikowany w okolicach Smoleńska na terenie Rosji. Mam tu na myśli drzewo o wdzięcznej nazwie baobab (patrz: fot. 1), charakteryzujące się przede wszystkim dość grubym pniem osiągającym nawet 11 metrów średnicy.

Skąd się u mnie wzięło domniemanie, że oto w tej części świata pojawił się ów egzotyczny gatunek? Otóż jedynie takich rozmiarów drzewo jest w stanie wyjaśnić nie tylko tragiczny finał lotu TU 154 M, którego los miał się wypełnić po zahaczeniu lewym skrzydłem o pień, ale przede wszystkim tłumaczy niebywałe wprost obrażenia lewego skrzydła.

Patrząc na jedno z ostatnio opublikowanych w Internecie zdjęć przedstawiających rekonstrukcję lewego skrzydła na płycie lotniska w Smoleńsku (patrz: fot. 2) bez trudu można dostrzec, ze konstrukcja lewego skrzydła de facto przestała istnieć i trudno uwierzyć, że dokonała tego brzoza o około 40 cm średnicy pnia, gdyż realne zniszczenia dotyczą nie kilkudziesięciu centymetrów, ale kilkunastu metrów. Oderwana  6 metrowa końcówka skrzydła, którą wielokrotnie prezentowano, zbyt wiele nam nie mówi, jedynie tyle, że w wyniku jakiegoś zdarzenia skrzydło ułamało się i odpadło. Komisja rządowa powiada, że ta destrukcja dokonała się w wyniku zderzenia z drzewem. Jednak spojrzenie z lotu ptaka, na które pozwalają niedawno opublikowane w sieci zdjęcia, daje zupełnie inną perspektywę.  Cóż bowiem widać na tym zdjęciu?

Środkowa część skrzydła o długości około 7 metrów, dochodząca do miejsca oderwania się jego końcówki, wygląda tak, jakby ktoś, mówiąc obrazowo, pociął je wzdłuż nożyczkami, przy okazji niszcząc newralgiczne dla konstrukcji skrzydła elementy. Takiego stopnia dewastacji  nie można wytłumaczyć zderzeniem z drzewem. Co interesujące, oprócz zadziwiających zniszczeń na tak dużej powierzchni, uderza brak śladów zgniatania i przecinania konstrukcji w wyniku kontaktu z  przeszkodą znajdującą się na kierunku lotu samolotu.  W miejscu rzekomego zetknięcia się z drzewem slot, co już było wielokrotnie podkreślane, nie nosi śladów uderzenia, a odłamana końcówka musiała wyłamać się „do góry”.

Co mogło zniszczyć w takim stopniu skrzydło i jakie to mogło spowodować skutki dla dalszego lotu?

Hipotezę na ten temat przedstawił w swoim raporcie dla Zespołu Parlamentarnego dr inż. Grzegorz Szuladziński, który wyróżnił dwa kluczowe momenty, przesądzające o losie TU 154 M, z których jeden dotyczył lewego skrzydła. Według eksperta w okolicy TAWS # 38  doszło do gwałtownego wydarzenia -  wybuchu, które spowodowało destrukcję skrzydła. W wyniku eksplozji  i utraty części skrzydła samolot gwałtownie zmienił kurs, a jednocześnie wystąpił skok przyspieszenia pionowego ok. 0,27 g (wstrząs). System podwozia samolotu zareagował tak, jakby nastąpiło lądowanie (uruchomiły się czujniki umieszczone w goleni) i wówczas zapisał się TAWS#38 Event Landing.

Ciekawe są też konkluzje z analiz  duńskiego inżyniera G. Jorgensena, współpracującego z ZP, których trafność zdaje się potwierdzać wyżej zamieszczone zdjęcie. Według niego  po oderwaniu się końcówki lewego skrzydła w jednej trzeciej długości (ok. 6 m), tak jak to przyjęły komisje rosyjska i polska,  samolot utraciłby zaledwie 5% siły nośnej,  co skutkowałoby jedynie przechyleniem w lewą stronę o około 30 stopni, a nie jak stoi w raporcie KBWLLP  - 150, czy jak chce MAK -  210. Maszyna z powodzeniem kontynuowałaby lot , przelatując nad miejscem katastrofy na wysokości około 40 metrów, a zarazem 30 metrów na północ od niego. Sytuacja uległaby diametralnej zmianie w chwili, gdyby samolot stracił nie 1/3, ale 2/3 skrzydła, czyli nie 6 metrów, a około 12 metrów. Wówczas pilot nie miałby już szans na wyprowadzenie samolotu, który rozpocząłby gwałtowny obrót w lewo.

Czy doktor Szuladziński trafił w punkt ze swoją hipotezą? Na dzień dzisiejszy, szczególnie po zapoznaniu się z nowymi zdjęciami, nie ma innej hipotezy całościowo wyjaśniającej przyczynę zniszczenia lewego skrzydła. Wydaje się, że to właśnie eksplozja w środkowej części skrzydła, a nie drzewo, przesądziła o losie samolotu. Można sobie wyobrazić, że powstała w wyniku wybuchu fala rozchodziła się wzdłuż skrzydła, na co wskazują charakterystyczne obrażenia widoczne na zdjęciu, i najprawdopodobniej przyczyniła się do oderwania jego końcówki w wyniku działania sił aerodynamicznych.

Oczywiście można nadal snuć opowieści o gigantycznych drzewach smoleńskich, które mają specyficzne właściwości, jednak to, co widać na zdjęciach nie przemawia za takim scenariuszem.

Zobacz galerię zdjęć:

Fot.2
Fot.2
Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka