źródło: Facebook, użytkownik TVN48
źródło: Facebook, użytkownik TVN48
Martynka Martynka
9907
BLOG

OŚWIADCZENIE PROKURATURY, CZY CIEMNY LUD TO KUPI?

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 196

 

 

Od kilku godzin na stronie Naczelnej Prokuratury Wojskowej „wisi” oświadczenie, jakoby na samolocie TU 154 M numer boczny 102 znaleziono materiały wysokoenergetyczne, podobne do tych, jakie odkryto na wraku TU 154 M numer boczny 101 w Smoleńsku.  W komunikacie można przeczytać:

„W związku z niesłabnącym zainteresowaniem opinii publicznej tematem ewentualnej obecności materiałów wybuchowych na szczątkach wraku samolotu TU 154 M nr 101, informujemy, że w dniach 7 i 12 listopada 2012 r. prokurator Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, biegli z Zakładu Fizykochemii Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji oraz specjaliści z Centralnego Biura Śledczego (ci sami, którzy byli obecni w Smoleńsku na przełomie września i października br.), przeprowadzili eksperyment rzeczoznawczy mający na celu sprawdzenie wskazań urządzeń wykorzystywanych w czynnościach przeprowadzonych w Smoleńsku. Do tego celu posłużył bliźniaczy do samolotu TU 154 M nr 101, samolot o nr 102, znajdujący się w Mińsku Mazowieckim”.

Przyznam, że odkąd  przeczytałam powyższe słowa nie mogę znaleźć logicznego wytłumaczenia dla tego typu oświadczenia, ani też uzasadnienia dla przeprowadzenia badań na bliźniaczym tupolewie. W badaniach przeprowadzonych w Smoleńsku nie chodziło przecież o rodzaj samolotu, czy też jego markę, ale o materiały wybuchowe. Wobec tego, jeżeli prokuratorzy chcieli sprawdzić poprawność wskazań urządzeń wystarczyło sprzęt skonfrontować z konkretnymi materiałami wybuchowymi, by przetestować, czy na pewno wskazują to, co im się wyświetliło. Zapewne polskie wojsko dysponuje stosownymi próbkami.  Mogli też, by mieć pewność, podsunąć pod czytniki dezodoranty, Chanel 5, paliwo lotnicze, czy tabliczkę czekolady i zobaczyć, czy się wyświetla to samo, co przy materiałach wybuchowych. Nie musieli wydawać publicznych pieniędzy na wycieczkę do Mińska Mazowieckiego. To zakrawa na absurd i prymitywną dezinformację, tak prymitywną, że wszyscy znawcy technik dezinformacyjnych mogliby się złapać za głowę.  Jeżeli już panowie koniecznie chcieli zabawić się urządzeniami przy samolocie, mogli poddać badaniom jakikolwiek samolot, choćby najnowszy Dreamliner, bo przecież nie o model tu chodzi, a o materiały wysokoenergetyczne. Chociaż trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której urządzenie znajduje materiał mogący być materiałem wybuchowym na fotelu i aby stwierdzić, czy urządzenie się nie pomyliło biegli poszukują bliźniaczego fotela.

Dzisiejsze oświadczenie NPW o znalezieniu analogicznych materiałów w 102 - ce do tych znalezionych na wraku w Smoleńsku, rodzi też inne, ważne pytania. Jeżeli bowiem samoloty służące do przewozu najważniejszych osób w państwie były poddawane sprawdzeniom pirotechnicznym po powrocie z remontu w Rosji oraz przed każdorazowym wylotem, to dlaczego dopiero teraz wykryto substancje wysokoenergetyczne, mogące być wybuchowymi? A jeżeli wykryto je wcześniej, to czy przeprowadzono stosowne badania laboratoryjne, które, jak stwierdził prokurator Szeląg, jako jedyne mogą w 100% potwierdzić, czy znaleziona substancja jest materiałem wybuchowym, czy nie?

„Dopiero badania laboratoryjne będą mogły być podstawą do twierdzenia o istnieniu bądź nie śladów materiałów wybuchowych”.

Spodziewam się, że BOR lub SKW opublikują stosowne dokumenty, w których znajdziemy konkluzje z badań laboratoryjnych.  Rozumiem też, że wówczas będzie można zaniechać badań próbek zabezpieczonych w Smoleńsku, gdyż takie same substancje wykryto i zbadano przed wylotem TU 154 M numer 101  do Smoleńska, względnie po powrocie z Rosji i stwierdzono, że nie stanowią one żadnego zagrożenia dla pasażerów?

W kontekście dzisiejszego oświadczenia NWP dość dziwnie brzmią słowa Prokuratora Generalnego:

Dziennikarze: Czy kiedykolwiek nazwy materiałów wybuchowych - takie, jak trotyl, nitrogliceryna, C4, czy inne – padły z ust szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej płk. Ireneusza Szeląga, gdy pod koniec września przyszedł do pana? Czy może pierwszy raz usłyszał je pan od naczelnego „Rzeczypospolitej?

Seremet: Chyba padały informacje ze strony płk. Szeląga, ze te cząstki mogą być składnikiem materiałów wybuchowych.”

http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-41554-p_1.htm

http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-41036-p_1.htm

 

 

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka