Martynka Martynka
3393
BLOG

"DANSE MACABRE"

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 40
 
Dla mnie, jako dorosłego człowieka,  który nie posługuje się kłamstwem  ani w życiu zawodowym , ani rodzinnym i jest odpowiedzialny za swoje słowa , i czyny, jest czymś absolutnie niezrozumiałym, wręcz niepojętym zachowanie ludzi z rządu, samego premiera oraz prokuratorów w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Nie wiem, czym spowodowana jest ta godna najwyższej pogardy postawa,  ale jedynym wytłumaczeniem, które wszak nie powinno być usprawiedliwieniem zachowania ludzi odpowiedzialnych za 37 milionowy naród, aspirujących do najwyższych urzędów, jest strach przed ujawnieniem prawdy. Dlaczego tak się boją? Część  z nich pewnie wierzy, że w ten sposób ratuje państwo, a część zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że ujawnienie prawdziwych okoliczności tragedii smoleńskiej pogrąży ich całkowicie, nie tylko jako urzędników, czy polityków, ale także jako ludzi. Być może jest też jakaś grupa bezpośrednio uwikłana w katastrofę smoleńską, tego nie wiem, ale ich zachowanie rodzi setki pytań.  W pewnym sensie można im nawet współczuć, gdyż nie wiedzą, co czynią sobie i swoim bliskim, a Smoleńsk już i tak zawisł nad ich życiem, nad życiem ich rodzin. Będzie ciążył nad nimi, niczym klątwa, która jeszcze da o sobie znać, bo wytworzone zło zawsze powraca w najmniej spodziewanym momencie.
 
Po ostatnich ekshumacjach, skandalu z zamianą ciał, widać, że dotychczasowi głosiciele rosyjskich teorii zamierzają trwać przy swoim, a nawet zaczynają atakować i to w sposób bezpardonowy.  Prokuratura oskarżyła rodziny o spowodowanie pomyłki przy pochówku ciał, minister Gowin zarzeka się, że szef kancelarii RM Tomasz Arabski nigdy nie wypowiedział słów, z których wynikałoby, że trumien w Polsce otwierać nie wolno. Premier zapewniał z kolei, że żaden z jego urzędników nie wydał takiego zakazu, a wszystkiemu winne są znowu rodziny, gdyż nie domagały się ponownych oględzin po przylocie ich bliskich do Polski. Ponury spektakl  spowodował gwałtowny protest ze strony pomówionych rodzin, a do tych głosów dołączają się kolejne,  dotąd milczące .
 
Kilka dni temu pani Joanna Racewicz, wdowa po oficerze BOR wyznała, że dokumentacja dotycząca jej męża jest ordynarnie sfałszowana,  gdzie nie tyko opis narządów i urazów się nie zgadza, ale nawet grupa krwi. Wdowa po Pawle Janeczku poddała również w wątpliwość oficjalne przyczyny katastrofy, dziwiąc się, że samolot spadając z kilku zaledwie metrów de facto przestał istnieć.
Jednocześnie pani Racewicz podkreśliła, iż słyszała  będąc w Moskwie o zakazie otwierania trumien po powrocie do Polski:
 
„Pamiętam takie spotkania, takie przekazy wtedy w Moskwie: proszę państwa, proszę się dobrze zastanowić, bo w Polsce nie będzie już szans na otwieranie trumien. Bo takie są procedury, takie są przepisy sanitarne. I teraz, kiedy słyszymy, że przecież nikt nam nie zabraniał otwierania trumien w Polsce czuję się okłamana”.
 
Po Stefanie Melaku, Małgorzacie Wassermann i Ewie Kochanowskiej następna osoba potwierdza, że ogłaszano w Moskwie informacje o zakazie otwierania trumien w Polsce. Czyżby według pana premiera, wszyscy doznali zbiorowej halucynacji? Wczoraj z kolei wdowa po Stanisławie Mikke, Bożena Mikke również przyznała, że takie słowa padły.
Dlaczego zatem urzędnicy rządowi  kłamią w żywe oczy, raniąc przy tym rodziny?  Czy w tym rządzie, w prokuraturze nie ma jednego sprawiedliwego?
 
Ewa Kopacz, odpowiedzialna za wprowadzenie w błąd rodzin i opinii publicznej w sprawie nie tylko sekcji zwłok, współpracy polskich i rosyjskich lekarzy, ale także zabezpieczenia szczątków po katastrofie, z butą stwierdziła, iż była tam jako osoba prywatna. Tymczasem na konferencji w dniu 28 kwietnia 2010 roku premier Tusk tak mówił o misji pani Ewy Kopacz w Moskwie:
 
„Zadaniem pani minister Kopacz i innych urzędników, których wysłałem do Moskwy była nie tylko pomoc przy identyfikacji, pomoc rodzinom, które były na miejscu, ale także zapewnienie, ze wszystko to, co razem ze szczątkami ludzkimi do Moskwy dojechało, żeby było zabezpieczone i żeby przyjechało do Polski, do dyspozycji prokuratury i rodzin”.
 
Z powyższych słów wynika, że minister Kopacz była w Moskwie,  jako urzędnik państwa polskiego, odpowiedzialny  również za właściwie zabezpieczenie szczątków po katastrofie. Jak się z tego obowiązku wywiązała obecna marszałek sejmu? Niech każdy sam sobie odpowie.
W czasie wspomnianej konferencji Donald Tusk  powiedział też niezwykle interesujące zdanie na temat sekcji zwłok:
 
Słowo sekcja zwłok brzmi tak, jakby sekcja zwłok miała coś odkryć dodatkowego. Sekcja zwłok jest niezbędną procedura nie tylko w prawie rosyjskim, aby móc wystawić akt zgonu”.
 
Najwyraźniej pan premier miał wówczas słabych doradców, albo usiłował nieporęcznie wykręcić się od ewentualnej odpowiedzialności za niepoprawnie przeprowadzone sekcje lub ich brak, sugerując ni mniej ni więcej, że sekcje  są w istocie mało znaczącą formalnością, która niczego nie wyjaśnia, ani nie wnosi. Każdy, kto żyje przynajmniej 10 lat na tym świecie wie, że jest zupełnie odwrotnie.
Otóż sekcja zwłok jest obligatoryjna w kilku co najmniej przypadkach  śmierci, a wydanie aktu zgonu nie ma tu nic do rzeczy: niemowlęcia, kobiety w ciąży i połogu, chorego, który zmarł przed upływem 12 godzin od przyjęcia do szpitala lub w drodze do niego, wszystkie przypadki śmierci gwałtownej (będącej skutkiem urazu). O tym obowiązku, jako istotnym dla dalszego dochodzenia w sprawie mówi też art. 209 kpk, w sytuacji gdy zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa. Z mocy tego artykułu są wykonywane sekcje zwłok ofiar wypadków, gdyż na etapie przygotowawczym nikt rozsądny nie przesądza o przyczynie wypadku, biorąc pod uwagę fakt, że mógł być on skutkiem przestępstwa.
Sekcja sądowo-lekarska pomaga w odtworzeniu mechanizmu wypadku, wiele mówi o siłach działających na ciało w chwili zdarzenia, krótko i mało elegancko mówiąc ciało ludzkie jest dla prokuratora kopalnią wiedzy.
 
Ciekawą sprawą, o której warto w tym miejscu przypomnieć, był tajemniczy pochówek skremowanych 200 kg szczątków ludzkich, przywiezionych w maju 2010 roku do Polski. Oprócz tego, że było to zachowanie wysoce niemoralne, należy zadać sobie pytanie: dlaczego tych szczątków ludzkich nie przebadano genetycznie, by przyporządkować poszczególnym ciałom? Jakie  powody zadecydowały, że tak pospiesznie, niemal w tajemnicy pochowano owe szczątki? Przecież zarówno Rosjanie, jak i Polacy mieli próbki DNA rodzin, więc co stało na przeszkodzie, by godnie pochować doczesne szczątki naszych poległych?
 
W XXI w. , w środku Europy nie zdołano zbadać 200 kg fragmentów ludzkich ciał, w chwili, kiedy genetycy są w stanie na podstawie włosa, czy kości ludzi żyjących setki lat temu, zidentyfikować osoby, stwierdzić jakie choroby przebyły, a do jakich miały skłonności, czego przykładem jest badanie rodziny carskiej, w której uczestniczył znany nam wszystkim profesor M. Baden. Badania DNA na szczątkach carskiej rodziny w 2009 roku wykazały, że Aleksiej cierpiał na Hemofilię B, rzadszą postać choroby. Jego matka i jedna z sióstr, zidentyfikowana przez Rosjan jako Anastazja, a przez Amerykanów jako Maria, były nosicielkami.
Tymczasem władze państwa polskiego wykonywały wówczas jakiś danse macabre. Tak nie postępują ludzie cywilizowani, tak nawet nie postępują ludy prymitywne.
Kim wy jesteście? Jak was nazwać?
 
 

  

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka