Martynka Martynka
3624
BLOG

HISTORIA JEDNEJ NOTATKI

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 48

 

O filmie „Samolot płonie”, do  autorstwa którego przyznawało się co najmniej kilka osób, słyszał każdy w Polsce. Trwający 1’24 dokument zawiera w sobie ogromny ładunek emocji, tajemniczości i pozwala snuć różne hipotezy, co do wydarzeń mających miejsce tuż po upadku polskiego samolotu 10.04.2010 roku. Film pojawił się w sieci 12.04.2010 roku i szybko zrobił zawrotną „karierę”, co spowodowało, że sprawa stała się znana i trudna do ukrycia.  Groza tego dokumentu polegała na tym, iż słychać było wyraźnie strzały z broni palnej, nerwowe pokrzykiwania (rozkazy?) osób biegających między szczątkami, a także tajemnicze liny zwisające nad szczątkami rozbitego Tupolewa. Elektryzujące były również przekleństwa świadka owych wydarzeń, który zdawać by się mogło znalazł się tam przez przypadek.

Można rozważać różne scenariusze, w których film 1’24 miał odegrać konkretną rolę i był zaplanowanym elementem. Jednak kolejne wydarzenia pokazują, że  mógł to być faktycznie spontanicznie nakręcony film z miejsca zdarzenia. Dlaczego tak uważam?

Wskazuje na to kilka przesłanek. Przede wszystkim kłopot z tym filmem, jaki od kwietnia zeszłego roku ma polski wymiar sprawiedliwości oraz polskie służby. Film poddawany był profesjonalnym badaniom dwukrotnie – przez ABW oraz Laboratorium Kryminalistyczne KGP, a ekspertyzy z tych analiz mówią jednoznacznie: film jest autentyczny, brak jest śladów ingerencji w jego zapis, a odgłosy istotnie mogą pochodzić z broni palnej, o czym mówił prokurator Rzepa:

W treści tych nagrań czterokrotnie słyszalne są odgłosy przypominające wystrzały, wybuchy”.

(http://www.naszdziennik.pl/print.php?dat=20110118&id=po01.txt&typ=po)

Zastanawiające jest to, że w zasadzie żadna polska instytucja nie zdecydowała się na dogłębne zbadanie tematu, przede wszystkim uzyskanie odpowiedzi, kto i w jakim celu grasował po pobojowisku , a także kto i w jakim celu strzelał. Są to kluczowe zagadnienia, zwłaszcza w sytuacji, kiedy okoliczności kwietniowej tragedii pozostają nieznane.

Zamiast oczekiwanych badań i śledztwa w tej sprawie we wrześniu ubiegłego roku pojawił się doprawdy przedziwny news: Agencja Wywiadu dysponuje notatką, która została sporządzona  14 kwietnia 2010 roku przez funkcjonariusza AW po rozmowie z autorem filmu 1.24 Andriejem Mendierejem. Zapisano w niej między innymi słowa autora na temat strzałów i dziwnych osób na pobojowisku, że wyglądało to, jak dobijanie rannych. Notatka z podpisem funkcjonariuszy  i logo AW trafiła do czołowych polityków Polski.  Jednak wkrótce szef AW gen. M. Hunia złożył zawiadomienie do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie sfałszowania dokumentu.

Był to dość sprytny zabieg, aby de facto skompromitować sam film i wszelkie  towarzyszące mu domysły. Jak bowiem mogło dojść do sfałszowania dokumentu takiej instytucji, jak Agencja Wywiadu? Czy jakiś przeciętny Kowalski poważyłby się na taki czyn i w imię czego?

Mało tego, ktoś przecież musiał dostarczyć politykom ów dokument w na tyle wiarygodny sposób, że nie wzbudziło to podejrzeń. Poza tym wiadomo, że tego typu dokumentów nie dostarcza się zwykłą pocztą, ale pocztą tajną, specjalną, obwarowaną rygorami.

Wczoraj gruchnęła wiadomość, że śledztwo w sprawie rzekomo fałszywej notatki zostało umorzone, gdyż nie znaleziono winnych fałszerstw. Z uzasadnienia wynika, że przesłuchano w tej sprawie trzech dziennikarzy, którzy dysponowali notatką, ale według ABW nie było konieczne sporządzenie analizy biegłego, który zbadałby je pod względem autentyczności(!!!)(http://www.rp.pl/artykul/10,723507-Nie-wiadomo-kto-podrobil-notatki-wywiadu.html)

Mało tego, ABW umarzając śledztwo oparła się wyłącznie na zeznaniach składającego zawiadomienie gen. Huni  i jego zastępcy Piotra Juszczaka, którzy stwierdzili, że notatka jest nieprawdziwa.

Czy widział ktoś takie cuda?? Człowiek, który zawiadamia prokuraturę w sprawie fałszerstwa sam jest głównym świadkiem, który potwierdza zasadność swojego doniesienia. Jednocześnie Agencja Wywiadu nie zdołała ustalić sprawcy fałszerstwa i podszycia się pod AW.

Istotnie, wywiad nasz jest wyjątkowy, jedyny taki na świecie, trudno się dziwić, że dochodzi do takich wydarzeń, jak 10 kwietnia 2010 roku.

A mnie w związku z tą sprawą przychodzi do głowy taka oto spiskowa i oszołomska myśl.

Czy czasem nie był to taki majstersztyk, aby ostatecznie skompromitować film 1.24, a tym samym dać prokuraturze alibi do nie zajmowania się tą sprawą?

Jak nie możesz czegoś ukryć, nagłośnij to i skompromituj. Czy to nie brzmi znajomo?

 

P.S

Dzisiaj już wiemy, że na Siewiernym 10 kwietnia operowali funkcjonariusze Specnazu, oddział Merkurij, który „zasłużył” się w Czeczenii. Czy to oni zostali uwiecznieni na filmie 1’24?

 

 

http://www.rp.pl/artykul/10,723507-Nie-wiadomo-kto-podrobil-notatki-wywiadu.html

http://fakty.interia.pl/raport/lech-kaczynski-nie-zyje/news/agencja-wywiadu-potwierdza-zlozenie-doniesienia-ws-notatki,1565824,6911

http://www.naszdziennik.pl/print.php?dat=20110118&id=po01.txt&typ=po

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Notatka-z-dobijaniem-rannych-w-Smolensku-sfalszowana,wid,12893061,wiadomosc_prasa.html?ticaid=1d1b2

http://www.youtube.com/watch?v=1jsrm06QxoU&feature=player_embedded#!

http://www.naszdziennik.pl/print.php?dat=20101129&id=po16.txt&typ=po

 

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka