Martynka Martynka
7285
BLOG

MACIEREWICZ NOKAUTUJE, CZYLI "WARTO ROZMAWIAĆ".

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 313

 

Warto było wczoraj czekać na dość późno emitowany program Jana Pospieszalskiego, warto było oglądać i słuchać, bo dyskusja okazała się wyborna. W końcu, po przeszło 9 miesiącach w jednym programie spotkali się i mogli wymienić wiedzą, poglądami Edmund Klich, Antoni Macierewicz, Jan Osiecki i Tomasz Sakiewicz.

 Program rozpoczął się od przypomnienia wypowiedzi premiera Tuska z kwietnia 2010 oraz ze stycznia br na temat śledztwa smoleńskiego, raportu MAK i konwencji chicagowskiej, jako podstawy prawnej badania tej tragedii. Donald Tusk wskazywał na osobę Edmunda Klicha, który zaproponował konwencję chicagowską, jako najlepszą dla Polski w dojściu do prawdy. Klich delikatnie przypomniał, ze on tylko powtórzył sugestię Aleksieja Morozowa premierowi, a rząd ją przyjął, jak się okazało bez zastanowienia. (premier to potwierdził u Moniki Olejnik 03.01.)

Najbardziej pasjonujące chwile miały dopiero nadejść. Otóż Pan E. Klich, polski akredytowany przy MAK, zapytany przez prowadzącego czy wszystkie urządzenia naprowadzające na lotnisku Siewiernyj działały poprawnie  odpowiedział pytaniem: „ Zależy które”, po czym zaczął pokrętnie tłumaczyć, co i jak mogło działać, a co nie, przyznając na koniec, że nie ma wiedzy precyzyjnej w tej materii. I tu przeżyłam lekki wstrząs i rozczarowanie. Czyli polscy eksperci nie mają takich podstawowych, wręcz decydujących danych??

Pan Osiecki przedstawił i  usiłował bronić swojej wersji wydarzeń, zawartej w książce „Ostatni lot”, mówiąc wprost o naciskach ze strony generała Błasika, ba, o akceptowaniu przez niego błędów załogi, które widział! Jednak ta obrona własnych  tez wypadła bardzo blado, wręcz kompromitująco. Wystarczyło jedno pytanie, jedno zdanie posła Macierewicza, aby  Osiecki został znokautowany. Macierewicz powiedział wprost, że zrzucanie winy na pilotów i generała Błasika, przy całkowitym braku dowodów i możliwości obrony ze strony  tych osób,  jest moralnie obrzydliwe i nosi znamiona akcji medialnej rosyjskiej agentury wpływu. Wszyscy nabrali wody w usta, pan Osiecki wyglądał na mocno zmieszanego.

Następnie pułkownik Klich zaczął wywód na temat warunków pogodowych w momencie lądowania TU 154, jednak uwagę skupił przede wszystkim na relacji pilotów Jaka, na co zareagował Macierewicz:

Jakie ma pan dowody na to, ze pogoda była zła w momencie lądowania??”

 Klich zaczął coś znowu mówić o pilotach Jaka, kontrolerach, jakichś skomplikowany badaniach w celu ustalenia pogody i w tym momencie poseł PIS przerwał pytaniem:

 „Czy potwierdzi pan, że jest relacja - zeznanie kontrolera lotu Plusnina, że na minutę przed lądowaniem TU 154 widoczność była 1000 metrów?”

 „Tak” – odrzekł przyciśnięty do muru Klich.

 I to w zasadzie wystarczy za wszystko, dalsze dywagacje pana Klicha jak ta, że zeznania kontrolerów, ich relacje, są subiektywne, i w związku z tym obarczone błędem. Nie dało się tego słuchać. Piloci lecąc zawierzają swoje życie właśnie kontrolerom lotu i nie zastanawiają się, czy to, co im mówią o pogodzie, o położeniu jest subiektywne. Biorą te dane za prawdziwe, muszą ufać kontrolerom.

Jeżeli jest takie zeznanie, że na minutę przed lądowaniem było 1000 metrów widoczności to w łeb biorą całe rozprawy na temat:  nie powinni lądować w takich warunkach, nie powinni startować itp. W jakich warunkach??

I jeszcze jedno pytanie ze strony przewodniczącego komisji parlamentarnej ds. katastrofy:

 „Dlaczego kontrolerzy powtarzali pilotom błędny komunikat „na kursie i na ścieżce” w sytuacji, gdy byli w innym, złym położeniu?”

 Na co pan Osiecki wyskoczył do odpowiedzi:

 „ …ale oni byli na kursie i na ścieżce przynajmniej trzykrotnie(!).

 O mało z krzesła, tfu fotela, nie spadłam. To jest  twierdzenie o takiej wadze jak „jestem prawie w ciąży”.

Pan Osiecki chcąc rozpaczliwie bronić swojej tezy o mgle gęstej jak mleko dodał:

„Panie pośle proszę pojechać do Smoleńska, tam naprawdę bywają gęste mgły”.

Antoni Macierewicz w mocnych słowach podsumował: polska załoga była źle naprowadzana, zmylona, co do swojego położenia. Pojawiła się też kwestia kontaktów wieży w Smoleńsku z tajemniczym ośrodkiem w Moskwie o nazwie Logika. Pan Klich, mimo iż powinien znać już odpowiedzi na tak podstawowe pytania, stwierdził, ze nie udało się zweryfikować kryptonimów ( było ich kilka) ośrodków ( z różnych miast dodał), z którymi kontaktowała się wieża. Kto i w jakim celu kontaktował sie z załogą na wieży?? Tego nie udało się ustalić polskim ekspertom, a co wydaje się mieć kapitalne znaczenie dla śledztwa.

Przyznam, ze wczorajszy odcinek „Warto rozmawiać” pokazał, jak marne są tezy zwolenników teorii spiskowej o winie pilotów i generale Błasiku, jako głównych sprawcach katastrofy. Wystarczyło kilka pytań, kilka konkretów, kilka faktów i liczb, aby wszystkie te tezy o błędach pilotów okazały się fałszywe, tworzone na potrzeby uprawdopodobnienia rosyjskiej wersji zdarzeń. Nie potrzeba  zmyślnych zabiegów PRowskich, sztuczek dziennikarskich, wystarczy dać mozliwość ludziom mówić, wyłozyć swoje racje, a wtedy prawda zawsze okazuje się ciekawsza, silniejsza od fałszu.

Porażające jest to, co podkreślił też redaktor Sakiewicz, że w Polsce znalazło się tyle osób o orientacji prorosyjskiej, którzy wszystkie fakty interpretują na niekorzyść polskich oficerów.

W programie pojawiła się również informacja, która wprawiła mnie w ogromne osłupienie: okazało się, że skrzydło tupolewa,  które miało odpaść po zderzeniu z brzozą i stać się przyczyną tak ogromnego rozmiaru tragedii nie zostało zbadane na tą okoliczność.

Czy trzeba coś dodawać??

 

 

http://www.tvp.pl/publicystyka/tematyka-spoleczna/warto-rozmawiac/wideo/dlaczego-raport-mak-jest-nie-do-przyjecia-04012011/3741476

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka